Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1426

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wną moc łagodzącą rozłączenie. Petrus jednakże sam pierwszy powiedział Reginie, ażeby nie pisała podczas jego nieobecności: jeden list zaginiony albo ukradziony zgubiłby ich oboje.
Młodzieniec zamykał listy Reginy w pewnej szkatułce żelaznej przedziwnie wyrobionej, a tę zapieczętowywał w biurku. Rozumie się, że biurko to wyłączone było ze sprzedaży: było ono świętem. Petrus z religlią miłości, jaką ma człowiek dla pewnych przedmiotów, kiedy prawdziwie kocha, sprzedanie tego biurka uważałby za świętokradztwo.
Z kluczem od biurka nigdy się nie rozstawał; nosił go na szyi na złotym łańcuszku. Z tej więc tylko strony Petrus nie miał się czego obawiać. Tylko, tak jak królowie francuscy oczekują na schodach podziemia św. Djonizego, by ich zluzował następca, tak jeden list Reginy zawsze oczekiwał na piersiach Petrusa, by go zastąpił drugi. Wtedy, dawniejszy list szedł do składu w skrzyneczce żelaznej.
Ucałowawszy list i włożywszy do kieszeni, Petrus wybiegł na miasto, przeszedł kilka ulic i udał się na bulwar zewnętrzny.
Potrzebujemyż wskazywać cel jego drogi?
Idąc wciąż krokiem gimnastycznym, zatrzymał się dopiero przed kratą żelazną, za którą położony był pałac marszałka de Lamothe-Houdan.
Po rozejrzeniu się na bulwarze i przekonaniu, że był prawie pustym, Petrus odważył się przejść koło kraty. Nie widział nic, i zdawało mu się, że nie był widzianym; cofnął się więc, i oparty o ogromną lipę, wzniósł oczy na okna Reginy.
Niestety! Słońce pełnemi promieniami strzelało w te okna, zasłony były spuszczone, ale był pewnym, że przed nadejściem wieczora, ukaże się biała postać ukochanej.
Tymczasem nasuwały mu się rozmaite myśli. Co ona robi teraz? czy jest u siebie? czy myśli o nim w tej właśnie porze, kiedy on jest tak blisko?
Jakkolwiek pusty zazwyczaj, przez bulwar Inwalidów przechodzi jednak czasami jakiś zbłąkany podróżny. Jeden z takich przeszedł obok właśnie.
Petrus odstąpił od drzewa. Znał on oddawna zakręty, ażeby zmylić podglądania przechodniów lub inkwizycję sąsiadów.