Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1261

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

chany kuzynie, obyś nigdy nie był doprowadzony do ubóstwa! Szkaradna to rzecz zostać ubogim i upierać się przy tem, aby nie zostać nieuczciwym!
Pan de Valgeneuse uśmiechnął się pogardliwie.
— Łatwo odgadniesz przy swej znajomości świata, jak się rzeczy odbyły, kochany kuzynie, mówił dalej Salvator. Malarski mój talent, przyjemny, jak na amatora, miernym był, jak na artystę; znajomość języków, wystarczająca dla bogatego turysty, nie posiadała dostatecznej głębokości dla nauczyciela. Po dziewięciu miesiącach poszły moje sto luidorów, nie miałem ani jednego ucznia, kupcy nie chcieli patrzeć na moje obrazy... Krótko mówiąc, nie chcąc zostać oszustem, ani czyimś fagasem, miałem tylko wybór pomiędzy rzeką, sznurkiem i pistoletem.
— I stanowczo wybrałeś pistolet?
— O! podobne stanowczości nie przychodzą tak łatwo, kochany kuzynie! Jak kiedy przyjdziesz do tego, przekonasz się, że to kąsek do przełknięcia trudny. Ja, przeciwnie, wahałem się długo.
O rzece nie było co myśleć: umiałem pływać; a kamień u szyi nadawał mi podobieństwo z nieszczęśliwymi psami, których topią. Sznur oszpeca, a przytem jeszcze nie ma pewności, jakie wrażenia towarzyszą temu rodzajowi śmierci: obawiałem się, aby kto nie myślał, żem się zabił przez ciekawość. Pozostawał pistolet. Pistolet oszpeca także, ale w sposób groźny, nie zaś śmieszny. Tyle znałem się na medycynie, a raczej na chirurgii, ażeby lufę umieścić w najlepszem miejscu; byłem pewny, że się nie chybię. Dałem sobie tydzień czasu do wypróbowania losu, przyrzekając, że jeśli te próby się nie udadzą, to skończę z życiem. Nie udały się! nastał dzień ósmy. Rzecz odbywałem sumiennie, zużyłem wszystkie środki, zostały mi tylko dwa luidory: nie starczyło to nawet na kupienie porządnego pistoletu, któryby nie rozlazł się w rękach; miałem przytem wstręt, żeby nie rozbijać sobie głowy byle czem. Na szczęście miałem kredyt. Poszedłem do Lepegea. Był to mój dostawca broni; nie widział mnie rok, myślał wciąż, że rozporządzam dwustu tysiącami franków rocznie, cały więc magazyn oddał do mego rozporządzenia. Wybrałem doskonały pistolet dwururny o krótkich lufach żłobionych... dosyć mi było napisać w testamencie, że pistolet należy do Lepage’a i że pragnę, aby mu był zwrócony. Będąc je-