Strona:PL Dumas - Michał-Anioł i Tycjan Vecelli.djvu/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w tém arcydziele, nigdy nie dosięgnął blasku tej pierwszej pracy.”
W téj właśnie chwili, albo nigdy, należało przede Michała-Anioła.
Tego by nie wystarczało: nienawiść ma swoję wyrachowania okrutne, i zazdrość ma swoję pomysły szatańskie. Przebaczono artyście, ale dzieło zapłaciło za niego. Wcześniéj lub późniéj oddano słuszność człowiekowi, a dzieło było nieśmiertelne.
Roku 1512, pośród zamieszek, przy skonie rzeczypospolitéj, kiedy Medyceuszowie powracali jako zwycięzcy, Baccio Bandinelli, pamięci podłéj i przeklętéj, wkradł się, krokiem wilczym, zdradziecko, ze sztyletem w ręku, do sali, gdzie było wystawione arcy-dzieło; i podczas gdy się ulicy zarzynano, nędznik, zabójca zarazem i złodziéj, zatopił po kilka kroć nóż w malowidło, porznął je w kawałki, zdeptat nogami i uniósł szczątki.
Trzebaż było, ażeby nikczemność tego człowieka obroniła przed ciosami Celliniego.
„Powziąłem zamiar stanowczy, opowiada Benwenuto, obalić go na ziemię i deptać nogami