Strona:PL Dumas - Michał-Anioł i Tycjan Vecelli.djvu/203

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

energją i siłę w oczach, w nosie i w ustach, dając bujać reszcie w pół-świetle przyjemnym i niepewném, co sprzyjało bardzo prawdziwości jego fizyognomij i ożywieniu głów. Co do wyrazu i podobieństwa, wiadomo, że nie było na świecie człowieka, któryby Tycjanowi wyrównał, a może nikt się do niego zbliżyć nie zdoła.
Kiedy głowa i część ramion były dość posunięte, tak że artysta mógł zaspokoić ciekawość swojego wzoru, Tycjan pozwolił księżnie rzucić okiem na płótno. Widząc siebie tak piękną i tak uderzającą, nie mogła wstrzymać wykrzyku uwielbienia i podziwu.
— A więc, zawołał malarz z ogniem, słusznie doradziłem W, K. Mości wydobycie włosów z ciężkiej powłoki. Jeżeli Jéj podoba się mnie wierzyć, to samo byłoby z suknią. — Racz, pani, wysłuchać zdania artysty: uwolnij pani z więzów te ramiona tak doskonale wyrobione, tę pierś twardszą od marmuru, tę kibić zarysów tak czystych. Przecież, niech umrę jeżeli nieprawdę mówię! nie dla tego Bóg wlał w nas połowę swojej potęgi, ażebyśmy malowali kawał materyj albo kokardę z wstążki, ja bowiem umiem