Strona:PL Dumas - Kawaler de Maison Rouge.pdf/295

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Królowa! O! mój Boże!
— Tak panie, królowa! Dowiedziałem się, którego jej księdza przyślą, powiedziano mi, że pana, i przybiegam.
— Czegóż pan chcesz ode mnie?... spytał ksiądz, przerażony drżącą mową kawalera.
— Abyś imię wprowadził z sobą do królowej!
— O! pan chyba oszalałeś!... zawołał ksiądz, pan i mnie i siebie chcesz zgubić!
— Nie lękaj się pan niczego.
— Biedna kobieta! skazana! już po niej.
— Wiem, i nie dlatego ją chcę widzieć, abym się kusił o jej ocalenie, ale... Ale słuchaj ojcze!... o!... ty mnie nie słuchasz!...
— Nie słucham, bo pan żądasz niepodobieństwa; nie słucham, bo postępujesz jak warjat... powiedział starzec; nie słucham, bo mnie przerażasz, mój panie.
— Mój ojcze, uspokój się... rzekł młodzieniec, sam siebie usiłując hamować; mój ojcze, wierz mi, że jestem przy zdrowych zmysłach. Wiem, że królowa już zgubiona;ale niech tylko na chwilę mogę upaść do jej nóg, a to życie mi ocali; jeżeli jej nie zobaczę, zabiję się, a ponieważ ty ojcze, będziesz przyczyną mojej rozpaczy, zabijesz więc zarazem duszę i ciało.
— Mój synu, mój synu... rzekł ksiądz, żądasz ofiary, którą życiem przypłacić mogę, zastanów się!... jakkolwiek stary jestem, jednak dla wielu nieszczęśliwych żyć potrzebuję; jakkolwiek stary jestem, mówię, gdybym się umyślnie na śmierć naraził, popełniłbym samobójstwo!
— Nie odmawiaj ojcze, odparł kawaler, potrzebujesz posługacza, weź mię, ja ci go zastąpię.
Ksiądz usiłując pokrzepić chwiejącą się już stałość swoją, rzekł:
— Nie, nie, uchyliłbym moim obowiązkom; przysiągłem na wierność konstytucji, a przysiągłem z głębi serca, całą duszą i sumieniem. Nieszczęśliwa na śmierć skazana kobieta, jest winną królową; umarłbym chętnie, gdybym śmiercią moją mógł przynieść korzyść bliźniemu, lecz obowiązkom uchylić nie chcę.
— Słuchaj ojcze... rzekł kawaler, którego dusza przebijała się w każdym wyrazie, ona ma do mnie pewne przywiązanie; jestem więc przekonany, że skoro mię ujrzy