Strona:PL Dumas - Kawaler de Maison Rouge.pdf/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ III.
ULICA, WAŁY ŚW. WIKTORA

Maurycy, znalazłszy się sam z młodą kobietą, przez chwilę był zakłopotany. Obawa, aby nie został omamiona tą cudną pięknością, zaniepokoiła sumienie jego czysto republikańskie i wstrzymała go w chwili, gdy miał podać rękę młodej kobiecie.
— Dokąd idziesz obywatelko?... zapytał.
— Ku ogrodowi botanicznemu.
— Bardzo dobrze; chodźmy!
— O! mój Boże... rzekła nieznajoma, wiem, iż naprzykrzam się panu, lecz wierzaj mi, gdybym była wystawiona na zwykłe tylko niebezpieczeństwo, nie nadużywałabym pańskiej wspaniałomyślności.
— Więc, z jakiegoż to powodu... odpowiedział Maurycy, znajdujesz się pani o tej godzinie na ulicach Paryża? Czyż oprócz nas spostrzegłaś choćby jedną osobę?
— Już panu mówiłam, iż chodziłam w odwiedziny na przedmieście du Roule. W południe wyszłam nie wiedząc wcale co zaszło, powracając również nie wiedziałam o niczem; cały czas przepędziłam w domu cokolwiek ustronnym.
— Tak... podchwycił Maurycy półgłosem, — zapewne w jakiej jaskini arystokratycznej. Obywatelko, przyznaj się, że prosząc mnie o obronę, w duchu śmiejesz się z tego, że się jej podejmuję. Bezwątpienia, widzisz republikanina, który, opiekując się tobą, zdradza swoją sprawę.
— Obywatelu... odparła żywo nieznajoma, jesteś w błędzie, gdyż tak samo, jak wy, kocham rzeczpospolitą.