Strona:PL Dumas - Kawaler de Maison Rouge.pdf/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nemi rękami, znal Egipt jak Herodot, Afrykę jak Levaillant, Operę zaś i buduary jak bodniś najpierwszy.
— Niech mnie szatan porwie!... obywatelu Morand!... zawołał Maurycy, jesteś nietylko uczony, ale i mądry także.
— O!... wiele widziałem, a nadewszystko wiele czytałem, odpowiedział Morand; a potem wszak powinienem przygotować się nieco do życia jakie prowadzić zamyślam, skoro zrobię majątek!... Czas po temu, obywatelu Maurycy, czas wielki!...
— Ba!... rzekł Maurycy, mówisz jak starzec, a wieleż lat liczysz sobie...
Morand odwrócił się na to zbyt naturalne — zapytanie.
— Trzydzieści osiem... powiedział, ale człowiek mądry, jak powiadasz, żadnych lat nie ma.
— A więc sporo podróżowałeś?... spytał Maurycy, ściskając znowu nóżkę Genowefy, która powoli zaczynała się usuwać.
— Część młodości mojej... odrzekł Morand, spędziłem zagranicą.
— Chciałem zapytać raczej, czy wiele widziałeś, wiele zauważyłeś... zaczął znowu Maurycy, bo człowiek taki jak ty, na wszystko bodaj patrzy z uwagą.
— Na honor, tak jest, wiele widziałem, przerwał Morand, powiem nawet, żem wszystko widział.
— Wszystko, obywatelu... to zawiele, wtrącił śmiejąc się Maurycy, przypomnij no sobie...
— Masz słuszność... dwóch rzeczy nie widziałem, ale też mówiąc prawdę, obie te rzeczy coraz są rzadsze za dni naszych.
— Cóż to takiego?... spytał Maurycy.
— Pierwszą, odpowiedział poważnie Morand, to Bóg.
— Drugą, jest król.
— O!... to rzecz daleko trudniejsza... rzekła z przymuszonym uśmiechem Genowefa, bo go teraz niema.
— Powinieneś był widzieć ostatniego... rzekł Maurycy, byłoby to rozsądnie.
— Wynika stąd!... ciągnął dalej Morand, że nie mam najmniejszego wyobrażenia o głowie ukoronowanej.
— A ja widuję jedną, prawie co miesiąc... rzekł Maurycy.
— Ukoronowaną głowę?... spytała Genowefa.