Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— To ich zaaresztujemy — rzekł minister.
Młody książę ani drgnął, ale wstawszy i obszedłszy stół dokoła, podstąpił do towarzysza uczty i mówił doń półgłosem.
— Czy widzisz? — rzekł do Dubois regent wzruszony — baczność! tożbym nie chciał, żeby mi go zabili.
Ale Ludwik powiedział tylko do kawalera:
— Z ręką na sumieniu powiedzcie mi, panie, czy wy tu się bawicie? Co do mnie, oświadczam, że nudzę się okrutnie. Gdybyśmy byli sami, mówiłbym wam o rzeczy mocno mnie zajmującej w tej chwili: to szósty rozdział „Wyznań“ świętego Augustyna.
— Jakto, panie! — zawołał kawaler z miną osłupienia, która na ten raz wcale nie była udana — wy zajmujecie się sprawami religijnemi? To zdaje mi się zawcześnie...
— Panie — odparł Ludwik tonem doktoralnym — nigdy nie jest zawcześnie myśleć o zbawieniu swej duszy.
Regent głęboko westchnął; Dubois poskrobał się po nosie.
— Słowo szlacheckie daję — odezwał się regent — że to rzecz hańbiąca dla rasy! Te kobiety posną.
— Zaczekajmy — odrzekł Dubois — jak posną, to może on prędzej się ośmieli.
— „Ventrebleu!“ — rzekł regent — gdyby się miał ośmielić, jużby to nastąpiło dotąd;