Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/371

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Chodź, rozmówimy się. Mam zaledwie parę chwil wolnych... Heleno! książę opowie ci to wszystko...
— Jedno mi tylko powiedz — przerwała Helena. — Jaki los ciebie czeka, Gastonie?
— Najszczęśliwszy na świecie, Heleno. Będę twoim mężem, bogatym, szanowanym.. Szaleję z radości!
— Zostajesz ze mną?
— Nie, wyjeżdżam.
— Boże!
— Ale powrócę.
— Znowu mamy się rozłączyć?
— Na trzy dni tylko, nie dłużej.
— Dokąd jedziesz?
— Do Nantes z rozkazem ułaskawienia moich towarzyszów; są skazani na śmierć, a mnie będą zawdzięczali życie, czy ty to rozumiesz? Nie zatrzymuj mnie, Heleno; pomyśl, co wycierpiałaś czekając na mnie...
— Dlaczego nie zabierasz mnie z sobą, Gastonie?
— Heleno!
— Błagam cię! jedźmy razem.
— Niepodobna!
— Dlaczego?
— Bo w ciągu dwudziestu godzin powinienem dojechać do Nantes.
— Pojadę z tobą, choćbym miała umrzeć ze zmęczenia!