Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/272

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— O czem? — zapytał Malerieux.
— O czemże może marzyć dwudziestopięcioletni chłopiec? O kochance, naturalnie.
— Nieprawdaż, panie de Chanlay zapytał Richelieu — że lepiej mieć głowę oddzieloną od ciała, niż ciało oddzielone od duszy?
— Brawo! brawo! — zawołał Malerieux. Zrobię z tego śliczny czterowiersz.
— Cóż tam słychać na dworze? — przerwał Laval. — Jak się miewa król?
— Panowie! panowie! — zawołał gubeinator — dajmy pokój polityce! Mówmy o sztukach pięknych, poezyi, nawet o Bastylii.
— Co zrobiłeś z margrabią Pompadour, panie gubernatorze?
— Z wielkim moim żalem musiałem go zamknąć w kazamatach.
— W kazamatach? A cóż on takiego zrobił?
— Wybił strażnika.
— Odkądże to szlachcicowi nie wolno bić służby? — zapytał Richelieu.
— Strażnicy służą u króla — odrzekł, gubernator.
— A raczej u Regenta — poprawił Richelieu.
— Czy można nalać panu kieliszek Chambertina? — zagadał gubernator, zwracając się do Lavala.
— Jak najchętniej, jeżeli pan zechcesz wypić ze mną zdrowie króla.
— I owszem, jeżeli zkolei wypijesz pan zdrowie Regenta.