Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/263

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Ah! ah! — powiedział d’Argenson, zauważywszy zmieszanie Gastona — wzruszyło pana to nazwisko. Czy znasz dobrze kapitana?
— Znam go jako przyjaciela moich znajomych, którzy mu polecili, ażeby mi służył za przewodnika po Paryżu.
— Tak, po Paryżu i po okolicach Palais-Royal, ulicy du Bac i La Muette; wszak tam miał pana oprowadzać?
— Wiedzą już wszystko — pomyślał Gaston, a głośno odrzekł: — Niech on sam panu odpowie na to zapytanie, jeśli zechce.
— To już zbyteczna; zapytano go i odpowiedział.
Gastona dreszcz przebiegł; domyślił się, że jest zdradzony, ale postanowił milczeć. D’Argenson czekał przez chwilę, a widząc, że Gaston milczy, zapytał:
— Czy chcesz pan widzieć kapitana?
— Jestem w pańskiej mocy — odrzekł Gaston — możesz pan robić ze mną, co zechcesz.
Ale młodzieniec postanowił w duszy, w razie spotkania z kapitanem, okazać mu wzgardę.
— Dobrze — powiedział d’Argenson. — Ponieważ jesteś pan w mojej mocy, podoba mi się poddać pana badaniu zwyczajnemu i nadzwyczajnemu. Czy pan wiesz, co to znaczy? — dodał z naciskiem.
Zimny pot okrył czoło Gastona; nie lękał się śmierci, ale tortura to zupełnie co innego,