Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/244

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— A ja ci powiadam, że jeszcze dziś będzie wolny!
— Musi tam pozostać ze względu na honor — przekładał Dubois — bo gdyby został dziś uwolniony, wspólnicy jego, którzy w tej chwili muszą już być uwięzieni w Nantes, a których nie masz chyba zamiaru uwalniać, Mości Książę, mogliby go osądzić jako zdrajcę i szpiega, któremu darowano winę w nagrodę zdrady.
Regent zamyślił się.
— Otóż to wasz zwyczaj — mówił dalej Dubois — wszystkich królów i panujących. Taka racya, jak ta, którą teraz podałem, przekonywa was i zamyka wam usta, a nie możecie zrozumieć ważniejszych, politycznych. Co może obchodzić Francyę, że panna Helena de Chaverny, córka naturalna księcia Regenta, płacze i rozpacza po panu Gastonie de Chanlay? Dziesięć tysięcy matek i córek, opłakiwać będzie za rok mężów, ojców i synów, poległych w wojnie z Hiszpanami, która nam zagraża. Pochwyciliśmy ślad spisku i musimy go zgnieść!
— Dubois! Dubois! Nie zgodzę się na śmierć córki dla ocalenia własnego życia, a skazanie pana de Chanlay byłoby dla niej śmiercią. Więc ani więzienia, ani tortur, ani żadnej kary! Przebaczenie zupełne, jak najzupełniejsze!
— Ah! tak! Przebaczenie!... Czy cię nie znudzi, Mości książę, powtarzać zawsze to słowo na różne tony?