Był to ten sam apartament, do którego Dubois wprowadził był Regenta, chcąc mu pokazać naocznie zachowanie się syna: śliczny buduar, sąsiadujący z salą jadalnią, do której prowadziło nietylko dwoje drzwi, ale i owalny otwór, zasłonięty rzadkiemi krzewami, pokrytemi wonnym kwiatem. Buduar wybity był niebieskim atłasem w róże i liście srebrne; nad drzwiami wisiały obrazy Andrana, przedstawiawiające historyę Wenus, a trzymane w tonie tak słodkim i tak zmysłowym, że trudno było pomylić się co do tego, jakie właściwie jest przeznaczenie buduaru.
Gaston przypatrywał się obrazom, blednąc i czerwieniąc się z gniewu i oburzenia. Przeszedł potem do sali jadalnej, w której panował ten sam styl erotyczny i zmysłowy. Ztamtąd zeszli do ogrodu, ozdobionego posągami i grupami z marmuru, przedstawiającemi sceny i postacie tchnące zmysłowością.
Wracając, spotkali panią Desroches, która ani na chwilę nie spuściła ich z oczu, lecz podnosząc ręce do góry z miną zrozpaczoną, zawołała mimowolnie:
— Mój Boże! co na to powie książę!
Na te słowa wybuchła burza, zbierająca się w piersiach Gastona.
— Książę! — zawołał. — Słyszałaś, Heleno? O! Miałaś słuszne powody do obawy! Jesteśmy w domu jednego z tych wielkich panów, którzy nie cofają się przed haniebnymi czynami, byleby zdobyć chwilę rozkoszy... Nie daj się
Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/210
Wygląd
Ta strona została przepisana.