Przejdź do zawartości

Strona:PL Dumas - Kapitan Paweł.djvu/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
V.




COCIAŻ imie i widok przybyłego zdawał mu się być nie obcym, nie mógł jednak sobie przypomnieć, gdzieby go przedtem widział. Po wzajemnych ukłonach, prosił nieznajomego, aby zajął przy nim miejsce, i następna wszczęła się rozmowa.
— Mocno mnie cieszy, panie hrabio! widzenie go, rzekł nowo przybyły.