Strona:PL Dumas - Kalifornia.djvu/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

P. Sutter potrzebował desek do budowli; o tysiąc kroków prawie od doliny Sakramento rosną nadzwyczajnie piękne sosny, z których p. Sutter zamyślił rznąć deski. W tym celu zawarł układ z mechanikiem nazwiskiem Marshal, który miał założyć tartak w bliskości lasku sosnowego, obracany za pomocą wody. Po wystawieniu tartaku okazało się, że gdy puszczono wodę na koło, to szczeble jego nie wyrzucały dostatecznej ilości wody, z powodu, iż były zbyt ścieśnione. Naprawa tej wady pociągnęłaby za sobą znaczne koszta, a mianowicie opóźnienie w robocie; mechanik zatem pozostawił wodzie wyżłobienie sobie przejścia, zagłębiając szczeble koła; ztąd wynikło, że w kilku dniach nagromadził się piasek i nieczystości w dnie spadku wody.[1] Zwidzając tartak, w celu przekonania się, czy spadek wody sprawił skutek pożądany, p. Marshal spostrzegł w nagromadzonym piasku kilka kamyków świecących, o których wartości niezwłocznie się przekonał. Te błyszczące kamyki były czystem złotem.

P. Marshal zwierzył się z swem odkryciem kapitanowi Sutter: obaj przyrzekli sobie wzajemne zachowanie tajemnicy, lecz tym razem była to tajemnica króla Midasa, i w szeleście trzciny, w szmerze liści drzew, w mruczeniu strumyków, dały się słyszeć te wyrazy, mające być wkrótce powtórzone przez najodleglejsze echa: »Złoto! złoto!« Początkowo była to wieść jedynie; jednakże dostateczną była do przynęcenia najśmielszych mieszkańców z San Francisco i z Monterey. Lecz prawie jednocześnie

  1. Raport Kapitana Maron do brygadyera jenerała R. Jones, sekretarza wydziału wojny w Waszyngtonie.