Strona:PL Dumas - Kalifornia.djvu/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W miarę jak się zbliżaliśmy do zwrotnika, wszystkie oznaki cechowały, że równik ku nam dąży. Woda morska przybierała barwę ciemno-niebieską, pruliśmy rozległe ławy zielska zwanego winogradem zwrotnikowym. Ryby latające wyskakiwały z wody; bonity i dorady przelatywały chmarami, gorąco było duszące, nie można się było omylić. Rozpoczął się połów bonitów i doradów. Ten połów jest rzeczą bardzo prostą, w porównaniu z podstępami jakich używają starzy rybacy z nad brzegów Sekwany.Jest to niemowlęctwo rybołóstwa. Zawiesza się w rufie kilka wędek, w których końcach bujają sztuczne ryby latające, a tem samem zanurzają się haczyki wędek i podnoszą kolejno. Ile razy sznurki wychodzą z wody, dorady i bonity chwytają sztuczne ryby i zaczepiają się na haczykach. Jest to prawdziwa manna Boża, zesłana biednym podróżnikom pod tą gorącą strefą. Połów był wspólnym. Dopłynęliśmy i przebyliśmy równik. Rozumie się, że z powodu tej okoliczności odbyto wszelkie obrzędy w zwyczaju będące, to jest: że się ukazał Neptun, bardzo uprzejmy dla dam, pomimo podeszłego wieku swego; Amtitryta, wielce zalotna z mężczyznami, i Trytony, które nas szczodrze oblewały wodą. Co do mnie, ponieważ byłem jednym z podróżnych, którzy widzieli słońce przed i po za sobą, przypatrywałem się widowisku z honorowego miejsca, to jest siedząc na maszcie.
Ponieważ wspomniałem o pasażerkach, powrócimy więc do nich. Łatwo pojąć, że nie wybrały się w celu zostania zakonnicami; ztąd wynikło, że jakkolwiek szybko pędził okręt, oprócz loteryjki, domina, tryktraku i ekarty, tkliwe