Strona:PL Dumas - Kalifornia.djvu/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

»Ceny żywności są z resztą tak wysokie i wyrobnik tak drogim, że ci tylko mogą mieć służących, którzy mają dochodu 500 lub 600 franków dziennie«.
Teraz obaczmy co ze swej strony pisał konsul francuzki w Monterey, pan Moerenhout.
»Nigdy, w żadnym kraju świata nie było jak się zdaje podobnego wstrząśnienia. Wszędzie kobiety i dzieci są opuszczone w najodleglejszych folwarkach, gdyż Indyan nawet zabierają ich panowie, albo też sami wydalają się dla szukania złota, i ta emigracya ciągle się zwiększa i rozszerza. Drogi są zawalone ludźmi, końmi i wozami; ale miasta i wsie są opuszczone.«
Opiszmy ile możności to opuszczenie. Ścigajmy na morzu ten bryg samotny, płynący do San-Francisco pod dowództwem kapitana Peruwiańskiego Munraz. Płynie z Afryki, otrzymał obstalunki z San-Francisco przed odkryciem kopalni. Przybywa zwykle corok dla handlu zamiennego i nie wie o niczem.
Zmuszony przez przeciwne wiatry zawinąć do San-Diego, zapytał o wiadomości z Kalifornii. Powiedziano mu, że wszystko tam wiedzie się pomyślnie, że miasto które przed dwoma laty liczyło 15 do 20 domów, miało obecnie trzysta lub czterysta domów, a jak przybędzie do portu, zastanie tam ruch i życie podobne do tego, jakiego Telemak był świadkiem, zawijając do Solentu.
Odpłynął zatem polegając na tych pomyślnych nowinach z radosną nadzieją; dzięki temu wzrostowi czynności, sprzeda swój ładunek, a nadto spodziewał się nowych zleceń i obstalunków.