Strona:PL Dumas - Kalifornia.djvu/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

błyszczącemi wśród błota. Bo wiedzieć należy że bronią zaczepną i odporną aligatora jest jego ogromny ogon zakrzywiony w pół kole, łączący się z paszczęką.
Biada temu, kto przez nieostrożność lub przypadkowo może być dosięgnionym przez ten okropny ogon. Obrzydły płaz pogania tym ogonem zdobycz swoją, którą chce pochłonąć i popycha ją ku swej paszczęce, która w tej chwili gdy ogon działa, roztwiera się w całej obszerności, dla przyjęcia zdobyczy popychanej przez ogon i którą te okropne paszczęki druzgoczą w oka mgnieniu. A jednak plantatorowie Teksyańscy i Nowo-Meksykańscy oraz okolic sąsiednich, wydobywają z aligatorów tłuszcz, służący do smarowania kół młyńskich.
Bo też w porze polowania na aligatory, to jest około połowy jesieni, te płazy zdają się same dążyć na swą zagładę. Opuszczają swoje jeziora błotniste, albo rzeki bagniste, obierając cieplejsze zimowiska. Wtedy kopią jamy pod korzeniami drzew i same pokrywają się ziemią. W tej chwili tak dalece gnuśnieją, że przestają być strasznymi.
Murzyni polujący na nich, odcinają im ogony jednem cięciem siekiery, a ten okropny cios zaledwie zdaje się ich przebudzać. Po oddzieleniu ogona, płatają ich ciała w sztuki i wrzucają do ogromnych kotłów; wtedy w miarę wrzenia wody, tłuszcz występuje na wierzch, i murzyn zbiera go warząchwią. Zwykle jeden człowiek zajmuje się zabijaniem aligatorów, gotowaniem ich i zbieraniem tłuszczu.