Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/937

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

słyszałem. Chciałbym je poznać dokładnie; powszechnie przyznają mi stały charakter i chłodne zapatrywanie się na rzeczy — może godzi się coś przedsięwziąć, aby zniszczyć w zawiązku to, co nazywasz złowrogą wróżbą?
— Pierwszą noc, po przekroczeniu granicy Francji, przebyłam w Strassburgu. Gdy zapalono światło w pokoju, przeznaczonym mi na sypialnię, spojrzałam na ścianę i wydało mi się, że ocieka krwią; przezwyciężyłam jednak trwogę i zbliżyłam się, aby zobaczyć, coby to było. Przekonałam się, że obicie przedstawiało rzeź niewiniątek; straszny obraz okrucieństwa i złości ludzkiej; wszędzie krew, łzy, rozpacz matek, jęki dzieci!... Nie mogłam spać. Noc tę przepędziłam w okropnej trwodze; nie mogłam oderwać oczu od obicia i nakoniec cała scena wystąpiła przede mną w naturalnej grozie; słyszałam jęki i przekleństwa. Powiedzże mi, książę, czy to nie było złą wróżbą dla mnie?
— Tak, pani, w starożytności mogłaby kobieta być tem strwożoną, ale nie w naszym cywilizowanym wieku.
— Słuchaj, książę, matka moja mówiła mi to nieraz: wiek, w którym żyjemy, jest wiekiem brzemiennym w straszne wypadki, jak niebo, wiszące nad nami, przepełnione jest elektrycznością i siarką. I dlatego doznaję tak wielkiego strachu z najdrobniejszej przyczyny.
— Nie lękaj się, pani, tron, na który wstępujesz, wcale zagrożony nie jest; my królowie, prze-