Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/920

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Tak, Najjaśniejszy Panie.
La Vauguyon westchnął głęboko.
— Wychowanie udało się świetnie.
— Zbytek łaski, Najjaśniejszy Panie.
— Na ciebie spływa cała zasługa.
— Najjaśniejszy Panie, czyż jestem godzien...
— Zdaje mi się, że delfin jest jednym z najuczeńszych książąt w Europie.
— I ja tak sądzę, Najjaśniejszy Panie.
— Dobry z niego historyk?
— Doskonały.
— Geografję zna dokładnie?
— Najjaśniejszy Panie, mapy, rysowane przez delfina, przyniosłyby zaszczyt najpierwszemu inżynierowi.
— Jest dobrym tokarzem?
— Tej sztuki ja go nie nauczyłem.
— Mniejsza o to; wszak zna tokarstwo?
— Doskonale.
— A jak się zna na zegarmistrzostwie... to godne zastanowienia!...
— Istotnie, Najjaśniejszy Panie.
— Tak, to prawda, wszak to on sam reguluje wszystkie zegary pałacowe, a każdy idzie po swojemu, tak, że je zrozumieć trudno.
— To zależy od ich mechanizmu; zresztą muszę wyznać, Najjaśniejszy Panie, że ja się na tem wcale nie znam.
— No, a matematyka, żegluga?