niezmiernie, gdy zobaczył otwierające się jedno z okien pawilonu. Dość długo mocował się ktoś z tem oknem bo widocznie z powodu spaczonych od wilgoci ram lub zardzewiałych zawias, nie dawało się otworzyć. Nakoniec otwarło się na rozcież i ukazała się młoda dziewczyna, zaspana jeszcze trochę i zarumieniona. Była to Nicolina, pokojówka Andrei.
Nie było zatem żadnej już teraz wątpliwości. Dom w którym zniknęli Taverney’owie, był ten właśnie, który miał przed oczyma.
Cofnął się szybko, nie chcąc zostać spostrzeżonym przez Nicolinę.
Nie chciał, aby go dojrzano w okienku na strychu; gdyby zajmował apartament na pierwszem piętrze, no, to chętnie stanąłby w oknie, chętnie ukazałby się służącej Andrei. Obawiał się nadto aby Andrea, dowiedziawszy się o jego sąsiedztwie, nie zechciała zmienić mieszkania, lub też nie zaniechała przechadzki po ogrodzie.
Miłość własna dziwnie zaślepiała młodego chłopaka. Andrea była jedną z tych kobiet, dla których mężczyźni z niższej warstwy społeczeństwa nie istnieją wcale. Kobiety takie gotowe są używać kąpieli w obecności lokaja lub chłopa, bo chłop i lokaj nie są dla nich mężczyznami.
Nicolina nie należała do tej sfery, to też Gilbert dobrze zrobił, że unikał jej wzroku.
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/808
Wygląd
Ta strona została przepisana.