Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/572

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się W małem lustereczku; a za każde uczesanie otrzymasz pięćdziesiąt luidorów. Chon kochana, wypłać panu sto luidorów na pierwszy raz, jako ofiarę na podziękowanie Bogu.
— Wszak mówiłem pani, że uczynisz mnie sławnym.
— Lecz tylko mnie czesać będziesz... — W takim razie, zabierz pani sto luidorów; cenię wolność moją, to największy skarb człowieka.
— Fryzjer filozofem! — zawołał Jan. Stwórco przedwieczny! co się dzieje i na czem się to skończy?
— No, nie gniewaj się panie Leonardzie, zabierz pieniądze i zachowaj swoją wolność. A my hrabino, jedźmy już!
Słowa te zwrócone były do pani Béarn, która weszła właśnie sztywna i wystrojona.
— Prędzej, prędzej!... — zawołał Jan, — niech wezmą panią na ręce i ostrożnie zniosą ze schodów, jeżeli najmniejszy jęk wyda, poduszę was podli lokaje.
Gdy Jan wraz z Chon, dozorowali przeniesienia starej hrabiny z góry na dół, pani Dubarry obejrzała się za Leonardem.
Ale fryzjer znikł.
— Gdzież on się podział? którędy wyszedł? szepnęła.
— Gdzie się podział? którędy wyszedł? powtórzył Jan. — Zapadł się w ziemię, lub zniknął przez sufit, to zwykła droga djabłów.