Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/444

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Hm! Zamor ma wielkie wpływy i wolałbym poróżnić się z... delfinem, aniżeli z nim.
— Jezusie! — wykrzyknęła pani de Béarn — gdyby mi to mówiła osoba nie tak poważna, jak wasza ekscelencja...
— Nie tylko ja to mówię, lecz wszyscy. Zapytaj, hrabino, książąt i parów, czy, jadąc do Luciennes albo do Marly, zapominają o cukierkach dla podniebienia, lub o perłach do uszu Zamora. A wiesz pani, przy jakiem mnie, kanclerza państwa, zastałaś zajęciu? Układałem dla niego dochody gubernatorskie.
— Gubernatorskie?
— Tak; p. de Zamor jest mianowany komendantem Luciennes.
— Takim tytułem wynagrodzono hrabiego de Béarn po dwudziestoletniej służbie!
— Mianując go komendantem zamku de Blois, tak.
— Co za upadek, mój Boże! — zawołała stara hrabina — ależ monarchja zgubiona?
— Co najmniej bardzo chora, hrabino; ale z chorego, co ma umrzeć, wyciąga się, co można.
— Tak, tylko trzeba mieć możność zbliżenia się do niego.
— Wiesz, czego potrzeba, hrabino, aby być dobrze przyjętym przez panią Dubarry?
— Czego?
— Trzeba, aby się tak złożyło, iżbyś mogła