Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/409

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ka ogromnie się obawiała jakichś nowych prezentacyj.
— Cóż dalej! — powiedział król, pragnąc już coprędzej z tem skończyć. — Cóż dalej?
— Przerażała ją pogłoska, iż ma być przedstawioną na dworze ta pani... hrabina Dubarry.
— Dość! — zawołał król oburzony — dość już tego dobrego, trzeba było powiedzieć to odrazu, a nie obchodzić wokoło!
— Najjaśniejszy Panie — odpowiedziała Adelajda — jeżeli nie chciałam tak wprost oznajmić ci tego, co miałam do powiedzenia, to dlatego jedynie, że wstrzymywało mnie uszanowanie dla ciebie i tylko wyraźny rozkaz Waszej Królewskiej Mości usta mi otworzył.
— Nie trzymasz ich znowu nigdy tak bardzo zamkniętych, mówisz, ziewasz, kąsasz!...
— Niemniej jednak prawdą jest — kończyła Adelajda — iż ta prezentacja to przyczyna usunięcia się stąd Ludwiki.
— Mylisz się, moja kochana.
— Najjaśniejszy Panie — odezwały się razem Wiktorja i Zofja — jak najpewniejsze jesteśmy!
— Aj! — zawołał Ludwik XV, jak prawdziwy ojciec z Moliere’a. — Jednoczycie się w opinji, jak widzę. Ależ to prawdziwy spisek w rodzinie. Więc to dlatego ta prezentacja do skutku przyjść nie może; dlatego nigdy niema pań w domu, gdy ma im być złożona wizyta; dlatego nie mają żad-