Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/392

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Błagam Waszą Królewską Mość... — rzekł delfin..
— Więc uważacie, że nie dość jeszcze ukarany jest, będąc rannym?
— Nie dosyć, Najjaśniejszy Panie, albowiem i on mógł także ranić pana de Taverney.
— A gdyby tak się stało, czegobyście żądali?
— Żądałbym jego głowy.
— Nic gorszego nie spotkało pana de Montgomery za śmierć króla Henryka II — powiedział Ludwik XV.
— Zabił króla wypadkiem, Najjaśniejszy Panie, a Jan Dubarry uchybił delfinowej rozmyślnie.
— A pan — rzekł Ludwik XV, zwracając się do delfina — żądasz także głowy Jana?
— Nie, Najjaśniejszy Panie, nie jestem za karą śmierci; Wasza Królewska Mość wie o tem dobrze — dodał delfin łagodnie. — Zadowolę się rozkazem opuszczenia kraju.
Król zadrżał.
— Wygnanie za kłótnię w oberży! Ludwiku, jesteś surowy, pomimo przekonań filantropijnych. Wprawdzie jesteś matematykiem, a matematyk...
— Wasza Królewska Mość raczy dokończyć?
— A matematyk świat poświęci dla rachunku.
Król skierował się ku drzwiom, które się rozwarły, a na progu ukazał się pokojowiec.
— Najjaśniejszy Panie, Jej Królewska Wysokość, księżna Ludwika, oczekuje w galerji, aby złożyć pożegnanie królowi.