Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/374

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Nie mogę pozwolić czekać delfinowi i tak powiadają, że kocham tylko córki.
— Cóż ja powiem panu de Choiseul?
— Powiedzcie mu, hrabino, żeby do mnie przyszedł.
Ażeby przerwać dalsze uwagi, król pocałował rękę hrabiny, trzęsącej się ze złości, i znikł prędko, jak zwykle, gdy bał się stracić owoce wygranej, okupionej swoją chytrością mieszczańską.
— Znów nam się wymknął! — krzyknęła hrabina gniewnie.
Ale król nie słyszał nic; drzwi zamknęły się za nim i właśnie mijał przedpokój, mówiąc:
— Wejdźcie, panowie, wejdźcie. Hrabina zgadza się przyjąć was. Lecz zastaniecie ją bardzo zmartwioną wypadkiem, jaki spotkał biednego Jana.
Dworzanie spojrzeli po sobie zdziwieni. Nieświadomi byli wypadku, o jakim król wspomniał.
Wielu z nich spodziewało się, że Jan nie żyje.
Ułożyli fizjonomję stosownie do okoliczności. Najweselsi stali się najsmutniejszymi i tak weszli do pokojów hrabiny.