Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wznosił w niebo z wyrazem tak pełnym wiary w to co wykładał, że szmer uwielbienia rozszedł się po sali; zdziwienie ustąpiło zachwytowi, jak gniew wprzód ustąpił zdziwieniu.
Po zbudzeniu się — mówił wtajemniczony czułem się więcej niż człowiekiem; zrozumiałem, że Bogiem prawie jestem.
Wtedy postanowiłem nietylko istnienie obecne, lecz wszystkie, jakie mi zostają do przeżycia, poświęcić dla szczęścia ludzkości.
Nazajutrz Althotas, jakgdyby odgadł myśl moją, rzekł do mnie:
— Synu mój, dwadzieścia lat upływa odkąd matka twoja umarła, dając ci życie; od dwudziestu lat przeszkoda nieprzezwyciężona nie pozwala znakomitemu ojcu twojemu dać ci się poznać; teraz udamy się w podróż. Ojciec twój będzie się znajdował pomiędzy tymi, których spotkamy; weźmie cię w objęcia, ucałuje, lecz ty nie będziesz wiedział, że to twój ojciec.
Wszystko więc we mnie, jak u wybrańców Boga, musi być tajemnicze: przeszłość, teraźniejszość i przyszłość.
Pożegnałem muftę Saladyma — pobłogosławił mnie i obsypał darami, następnie przyłączyliśmy się do karawany zmierzającej do Suezu.
Wybaczcie, panowie, wzruszeniu memu. Pewnego dnia człowiek jakiś poważny uściskał mnie, i dziwne drżenie przejęło całą mą istotę, gdy uczułem bicie jego serca. Był to szeryf Mekki, książę