Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/259

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i pilnowalibyście tu tego domu, który matka moja tak bardzo lubiła.
Nicolina uczuła się oszołomioną; w słowach Andrei, niepodobna było najmniejszej dopatrzyć tajemnicy.
Zrzekła się Gilberta bez żadnej myśli ukrytej, bez cienia żalu; ustępowała innej tego, którego w przeddzień zaszczycała swojemi względami. To niepojęte doprawdy.
— Bezwątpienia, wielkie panie są inaczej zupełnie stworzone — pomyślała Nicolina — i dlatego to tak mało prawdziwych zmartwień, a tak wiele intryg widziałam w klasztorze.
Andrea odgadła to wahanie się Nicoliny, tę jej chwiejność pomiędzy dążeniem do paryskich rozkoszy, a spokojną miernością w Taverney i słodko ale poważnie powiedziała:
— Nicolino, postanowienie jakie musisz powziąć teraz, może decydować o całem twojem życiu, rozważ więc wszystko moja droga, pozostawiam ci na to godzinę czasu. Termin to krótki, co prawda, ale wiem, że orjentujesz się bardzo szybko: albo służba i Paryż, albo mąż i Taverney. Nie chcę zamężnej pokojowej...
— Godzinę mi tylko pozostawia panienka do namysłu?
— Godzinę tylko.
— Dobrze, panienko, więcej mi nie potrzeba.
— Spakuj wszystkie moje rzeczy, dołącz do nich rzeczy mojej matki, które są dla mnie reli-