Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/220

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Wyznaję Waszej Królewskiej Mości! — odpowiedziała światowa przewielebność — że najbardziej mnie zajmują rzeczy nadprzyrodzone i najciekawsze dla mnie są rzeczy najniebezpieczniejsze.
— A! dotknęłam zdaje się czułej struny — podchwyciła delfinowa. — Każdy wielki człowiek ma swoje tajemnice, zwłaszcza gdy jest dyplomatą; ja również uprzedzam cię, panie kardynale, jestem bardzo biegłą w sztuce czarodziejskiej i odgaduję czasami rzeczy, jeżeli nie niemożebne i nie nadprzyrodzone, to przynajmniej nieprawdopodobne.
Była to widocznie zagadka, zrozumiała tylko dla kardynała, bo zaraz się zmieszał.
Należy dodać, że w oku delfinowej tak zwykle łagodnem, przemknęła w tej chwili jedna z tych błyskawic, które zwiastowały burzę wewnętrzną.
Jednakże błyskawica minęła odosobniona, burza nie zerwała się wcale, delfinowa powściągnęła się i podchwyciła:
— No, panie de Taverney, dla uzupełnienia uroczystości pokaż nam swego czarownika, gdzież on jest? w jakiem pudełku go schowałeś?
— Pani — odpowiedział baron — to on raczej mnie i cały mój dom schowałby w pudełku.
— Doprawdy, podrażniłeś pan moją ciekawość; chcę go koniecznie zobaczyć.
Ton, jakim wyrzeczone były te słowa, pomimo