Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1888

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dług wymagań etykiety, powinna zgromadzić u łoża Twego wszystkich dostojników państwa. Masz ospę...
— Córko!... — przerwał jej król, blednąc i trzęsąc się — co ty mówisz?!
— Księżno!... — powtórzyli przerażeni lekarze.
— Mówię — ciągnęła księżna — że Jego Królewska Mość jest dotknięty ospą.
Król wydał okrzyk.
— Doktorzy nie mówili mi tego — zaprzeczył.
— Nie śmią; ale ja widzę, że niedługo, królu, z królestwa Francji przeniesiesz się w królestwo inne... Pomyśl o Bogu, przejrzyj myślą czyny swoje.
— Ospa! ospa! — rozpaczał król. — Przecież to choroba śmiertelna!
Zwrócił się do doktorów:
— Bordeu!... la Martiniére!... — powiedzcie, czy to prawda?...
Pochylili głowy.
— A więc muszę zginąć — powtarzał król z przerażeniem.
— Nie trać tylko, królu, przytomności umysłu — zaopinjował pierwszy Bordeu — z każdej choroby można się wyleczyć.
— Bóg udziela spokoju — odrzekła Ludwika.
— Ależ, księżno — szepnął jej Bordeu — zabijasz króla!
Zbliżyła się do chorego i, całując ze czcią jego ręce, wyrzkła:
— Zerwij z przeszłością, królu, daj przykład