Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1808

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

na nogach, nie jestem tak dalece niczem, abym nie mógł posłużyć do przywrócenia ci honoru.
Andrea wyprostowała się.
— Jeśli idzie o stracony honor — odezwała się dumnie — to tylko chyba o twój, rozumiesz, nie o mój. Tak jak jestem, nie mam na honorze swym plamy, straciłabym go wtedy dopiero, gdybym cię zaślubiła.
— A mnie się zdaje — odpowiedział zimno Gilbert — że kiedy kobieta zostaje matką, powinno jej chodzić tylko o przyszłość jej dziecka.
— Mój panie, nie przypuszczam, ażebyś się ośmielił o tem myśleć — odparła Andrea, a oczy jej błyszczały od gniewu.
— Tak, myślę o tem — odparł Gilbert, obrażony do głębi — bo nie chcę, aby to dziecko umarło z gołdu, jak się to często zdarza w takich razach u arystokracji. Że mnie pani nie kochasz, godzę się z tem, bo nie czytasz w mem sercu; że mną pogardzasz i na to się zgadzam, ale że nie chcesz mi dać prawa zajmowania się mem dzieckiem, nie zrozumiem tego nigdy, przenigdy! Niestety! chcąc cię zaślubić, chciałem wypełnić tylko obowiązek, oddałbym ci życie, byłbym twym niewolnikiem. Nigdy nie zmusiłbym cię do noszenia mego nazwiska, byłbym dla pani zawsze ogrodnikiem; ale nie wolno ci poświęcać twego dziecka. Oto jest trzysta tysięcy liwrów; dostałem je od mego protektora. Jeżeli się z panią ożenię, pieniądze te będą należały do mnie; otóż ja ich potrzebować nie będę.