Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1560

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Szczęśliwy jestem — rzekł, — żem ci się przydaj, hrabino, nawet bezwiednie.
— O! jesteś pan zawsze niezrównanym. Ale dziś możesz lepiej mi się przysłużyć, niż kiedykolwiek. O! bo byłam bardzo chorą, doktorze, wyrażając się językiem dyplomacji, a nie wiem, czy i w tej chwili w rekonwalescencję wierzyć mogę.
— Hrabino — odrzekł Balsamo — ponieważ mam być doktorem, więc muszę poznać szczegóły choroby. Zechciej więc pani objaśnić mnie szczegółowo i jak najdokładniej o wszystkiem co cię spotkało, nie pomiń najdrobniejszego symptomu.
— Nic łatwiejszego, drogi doktorze, lub jeżeli wolisz, kochany czarowniku. W wigilję dnia, w którym narkotyk znalazł zastosowanie, Jego Królewska Mość nie chciał mi towarzyszyć do Luciennes. Pod pozorem zmęczenia pozostał w Trianon, pozostał tam, aby, jak się o tem dowiedziałam następnie, wieczerzać w towarzystwie księcia de Richelieu i barona de Taverney.
— O! o!
— Rozumiesz mnie już, hrabio. Wtedy właśnie napój miłosny wlano do szklanki królowi. Wiedziano już, że nie będzie u mnie i zagięto parol na pannę Andreę.
— No i cóż?
— Wszystko skończyło się na niczem.
— Jak się to stało?
— Właśnie, że niezmiernie trudno dowiedzieć się prawdy. Osoby, dobrze zwykle poinformowa-