Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1494

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cień wzruszenia lub obawy nie zaćmił spokojnie uśmiechniętej jego twarzy.
— Pan hrabia musiał wiele podróżować, zauważył naczelnik policji.
— Bardzo wiele, łaskawy panie.
— Tak?...
— Może pan sobie życzysz jakichś objaśnień geograficznych! Człowiek pańskich zdolności i polotu nie przestaje tylko na samej Francji, obejmuje Europę... świat cały...
— Geograficznych objaśnień niekoniecznie mi potrzeba, panie hrabio, raczej, wyjaśnień psychologicznych.
— O! nie krępuj się pan wcale, bardzo proszę, jestem na usługi.
— Otóż wyobraź sobie, panie hrabio, że ja właśnie poszukuję człowieka nader niebezpiecznego, tak, na honor, człowieka, który jest zarazem ateuszem.
— O!
— Spiskowcem.
— O!
— Fałszerzem.
— O!
— Cudzołożnikiem, fałszerzem pieniędzy, szarlatanem, naczelnikiem sekty; człowieka, którego historję posiadam w swych aktach, notatkach w tej szkatułce, którą pan tu widzisz, jednem słowem wszędzie.
— Tak, tak, pojmuję — odparł Balsamo — posiadasz pan historję, brak ci tylko osoby.