Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1352

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Tak, panie — odrzekł filozof, przypatrując się z zachwytem eleganckiemu gościowi.
Pan de Coigny był rzeczywiście jednym z najbardziej eleganckich i najpiękniejszych ludzi swego czasu. Zdawało się, specjalnie wymyślono strój owej epoki, dla jego pięknej głowy, wspaniałej postaci, i białych rąk o klasycznych kształtach.
Rousseau uwielbiał piękno w jakiejkolwiek je spotykał formie, to też ta piękość i młodość miłe na nim wywarła wrażenie.
— Czem mogę panu służyć?
— Jestem hrabia de Coigny. Przychodzę do pana w imieniu delfinowej.
Rousseau ukłonił się. Teresa zaglądała z sąsiedniego pokoju i podziwiała pięknego posła Marji-Antoniny.
— Co rozkazuje mi Jej Królewska Wysokość? proszę, siadaj pan.
Usiedli.
— Otóż Jego Królewska Mość, Ludwik XV, wczoraj wieczór chwalił bardzo pańską muzykę, a delfinowa, chcąc sprawić królowi przyjemność, postanowiła wystawić w teatrze, w Trianon, jedną z pańskich oper komicznych.
Rousseau skłonił się głęboko.
— To też przychodzę prosić pana w imieniu delfinowej...
— O! mój, panie — przerwał gospodarz — moje zezwolenie jest tu chyba zbyteczne; wiem, że wszystkie utwory, przeznaczone na scenę, należą