Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1302

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Zawsze; słuchajcie, co mówi Swedenborg przy końcu swego listu:
Złe przyjdzie od człowieka, zajmującego wysokie stanowisko. Bądźcie więc ostrożnymi bracia!
— Zatem — mówił, uparty doktór — powtórzmy przysięgę, jaka nas łączy, i przysięgnijmy utrzymać ją w całej surowości.
Balsamo wstał z miejsca i głosem potężnym, a zarazem spokojnym, wyrzekł święte słowa, które już czytelnicy nasi raz słyszeli.
— W imię Syna ukrzyżowanego przysięgam zerwać wszystkie węzły jakie mię łączą z ojcem, matką, bratem, siostrą, żoną, rodzicami, przyjaciółmi kochanką, królem, dobroczyńcą, panem i każdą istotą, której przyrzekłem wiarę, posłuszeństwo, miłość, wdzięczność i służbę. Przysięgam zdać sprawę mojemu prezesowi ze wszystkiego, co widziałem, słyszałem, robiłem, czytałem, a nawet myślałem.
Będę czcić truciznę, żelazo i ogień, jako środki oczyszczenia świata z tyranów, a wprowadzenia wolności i prawdy.
Przyrzekam milczenie; zgadzam się umrzeć tegoż dnia w którym zasłużę na karę; gdziekolwiekbym się znajdował, bez skargi oczekiwać będę na nóż, mający mnie przebić.
Siedm osób, stojąc z odkrytemi głowami, powtórzyło słowo w słowo te straszne wyrazy.
— Zatem mamy już rękojmię — rzekł Balsamo.