Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nikt nie spodziewał się tego, wszyscy stali zdumieni.
— Czyś tylko dobrze przeczytał, panie de la Vrilliére? — zapytał Jan.
— Najdoskonalej.
— I ośmiela się przyjść tutaj, odebrawszy list tej treści?
— Nie rozumiem tego, na honor!
— Król gotów go kazać wpakować do Bastylji!
— Toby wywołało skandal!
— Prawie mi żal starego.
— Patrzcie, wchodzi do króla! To nie do uwierzenia, naprawdę.
W istocie, pan de Choiseul, nie zwracając wcale uwagi na lekki opór, jaki stawiali mu zebrani panowie, wszedł do gabinetu Ludwika XV, który, ujrzawszy go, krzyknął ze ździwienia.
Książę trzymał w ręku przesłany sobie wyrok i okazał go królowi prawie z uśmiechem.
— Najjaśniejszy Panie, wczoraj Wasza Królewska Mość uprzedzić mnie raczył, że odbiorę rozkaz tej treści, odebrałem go w tej chwili.
— Tak, panie.
— Przychodzę zatem po ustne potwierdzenie, bo mi to Wasza Królewska Mość wczoraj zalecić raczył.
— Tym razem rozkaz jest stanowczy.
— Taki rozkaz, wiernemu, przywiązanemu słudze? Być że to może, Najjaśniejszy Panie?