Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1067

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Mówiono o jakimś liście...
— Ludwik XV zażartował sobie — odpowiedział de Choiseul, rzucając ukośne wejrzenie na Jana, który mienił się w oczach.
De Choiseul wyszedł z galerji.
Richelieu podszedł znów do hrabiego Dubarry.
— Niesłychane jakieś dzieją się rzeczy? — powiedział.
Król schodził właśnie ze schodów, rozmawiając z księciem de Choiseul.
— Zakpili z nasi... — rzekł Richelieu do Jana.
— Dokąd oni jadą?
— Do małego Trianon, gdzie się z nas będą wyśmiewali.
— Do pioruna!... — mruknął Jan. — A! przepraszam, panie marszałku.
— Ja teraz biorę się do roboty, może mnie lepiej się uda niż hrabinie.