Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1061

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Królewskiej Mości. Nie można tak kompromitować Majestatu Korony wobec narodu!
— Tymczasem parlament czuje się silnym?
— I jest bardzo silnym w istocie. Członków jego aresztują i sądzą, ale uznają jednak niewinnymi i przywracają na dawne stanowiska! Nie to mam za złe panu d’Aiguilon, że wznowił sprawę la Chalotais, ale, że nie miał w niej słuszności.
— Stało się!... teraz myślmy, mój książę o tem, jakby zawładnąć zuchwalcami?..
— Niech kanclerz zaprzestanie intrygować, niech pan d’Aiguillon straci podporę, a parlament burzyć się przestanie.
— Ależ to będzie z mojej strony ustępstwo?
— Któż reprezentuje Waszą Królewską Mość, ja, czy pan d’Aiguillon?
Argument był nie do zwalczenia.
— Wiesz książę, jak nie lubię zrażać tych, którzy mi służą, choćby się czasem nawet dopuścili pomyłki... Ale dajmy pokój tej sprawie, bo mnie nazbyt ona zasmuca... Czas sam kiedyś przyniesie na nią lekarstwo. Zapowiadają mi, że wojnę mieć będę.
— Jeśli przyjdzie ta wojna, Najjaśniejszy Panie, będzie ona wojną uczciwą i potrzebną.
— Wojna z Anglją?... nie bardzo jej sobie życzę.
— Czy Jego Królewska Mość obawia się Anglików?
— Ależ... na morzu.