Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bastjan leżał na sienniku zupełnie nagim, na którym usnął zmożony bólem i utrudzeniem.
Doktor podszedł do syna, by się przekonać, czy ten sen nie jest omdleniem, ale uspokojony jego oddechem równym i lekkim, wrócił do tego człowieka, który budził w nim mimowolnie taką ciekawość, jak dziki zwierz, tygrys lub hijena.
— A kto są wasi współpracownicy w tem dziele olbrzymiem? — zapytał.
— Moi współpracownicy? — rzekł Marat. — Ha! ha! ha! indyki tylko chodzą gromadą; orzeł sam buja. Moi współpracownicy, oto są..
I pokazał na głowę i ręce.
— Czy widzicie ten stół? — mówił dalej. — Oto pracownia gdzie Wulkan, porównanie niezgorsze, nieprawdaż?... gdzie Wulkan kuje pioruny. Co noc piszę osiem stronic in octavo, które sprzedają się nazajutrz rano: często osiem stronic nie wystarcza i podwajam zeszyt — czasami i szesnaście stronic zamało!... To co rozpocząłem bujnym charakterem, kończę prawie zawsze drobnym. Inni dziennikarze pracują z przerwami, używają pomocy, ja nigdy. „Przyjacielu Ludu”, możecie zobaczyć rękopis, cały jest jednego pióra. To też nietylko dziennik!... To człowiek, osobistość, to ja!
— A jak podołacie tej ogromnej pracy? zapytał Gilbert..
— Otóż to tajemnica natury: Taśmowa pomiędzy mną i śmiercią... ja jej oddaję dziesięć lat mego życia, a ona daje mi dni nie potrzebujące spoczynku, noce nie potrzebujące snu. Życie moje jest jednostajne i proste: piszę, piszę w nocy i we dnie. Policja pana Lafayette, rzucając mnie z duszą i ciałem na pastwę pracy, podwaja mą czynność. Życie to ciążyło mi dawniej, teraz jużem się doń przyzwyczaił. Podoba mi się patrzeć na to nędzne społeczeństwo przez wąski i skośny otwór mej piwnicy, przez lufcik wilgotny i ciemny. Z głębi nocy panuję nad światem żyjących, sadzę bez apelacji naukę i politykę. Jedną ręką rozbijam Newtona, Franklina, Laplace‘a, Mongea, Lavoisiera, drogą wstrząsam Neckerem, Baillym, Lafayettem. Powywracam to wszystko, tak jak Samson wywrócił świątynię, a pod zwaliskami, które mnie zgniotą może, pogrzebię monarchję.