Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/829

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

a jeśli wątpicie o naszych zamiarach, zostaniemy tu jako zakładnicy, dopóki wszystkie podpisy nie będą gotowe.
Widzimy przeto, że w petycji odbija się duch ogółu skoro i członkowie urzędu municypalnego podpisaliby ją jako obywatele.
To przyłączenie się trzech ludzi, na których spoglądano z nieufnością, podwaja odwagę zebranego ludu. W mało znaczącem starciu między ludem i gwardją narodową, dwaj ludzie zostali aresztowani; jak to się najczęściej zdarza w ta kich razach, dwaj ci więźniowie byli zupełnie niewinni; bardziej wpływowi z pomiędzy zebranych, żądali ich uwolnienia.
— Nie możemy tego sami uczynić... odpowiedzieli urzęddnicy, lecz wybierzcie kilku z pomiędzy siebie, aby się z nami udali do ratusza, a sprawiedliwość zostanie wymierzoną.
Wybrano dwunastu, a na ich czele Billota i cała ta delegacja wraz z trzema urzędnikami udała się do ratusza.
Przyszedłszy na plac Gréve zastali go zapełnionym żołnierstwem i z trudnością przecisnęli się przez ten las bagnetów.
Billot ich prowadził. Pamiętajmy, że on zna ratusz, widzieliśmy go tam wchodzącego wiele razy z Pitoux.
Przy wejściu do sali obrad, trzej urzędnicy miejscy proszą delegowanych, aby się chwilę zatrzymali, sami zaś każą sobie drzwi otwierać, za któremi zniknąwszy, nie powracają więcej.
Delegaci czekają godzinę; żadnych wiadomości!
Billot się niecierpliwi, marszczy brew i tupie nogą.
Nagle drzwi się otwierają, urząd miejski wychodzi z panem Bailly na czele.
Bailly bardzo blady. Jest on przedewszystkiem matematykiem, ma dokładne pojęcie o tem, co jest sprawiedliwe, czuje, że go zmuszają do złego czynu, lecz rozkaz Zgromadzenia wyraźny i Bailly wypełnił go literalnie.
Billot zbliżył się do niego.
— Panie merze... rzekł tonem śmiałym, znanym naszym czytelnikom, czekamy na was od godziny.