Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/812

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ani żadnego innego króla, podniosą rękę... rzekł nieznajomy.
Tak przeważna liczba rąk podniosła się w górę, że nie można było wątpić o jednomyślności ogółu.
— To dobrze... oświadczył wyzywający, jutro niedziela, 17-go lipca; cały Paryż tu się zbierze, aby podpisać petycję. To ja, Billot, biorę na siebie obowiązek uprzedzenia Paryża.
Na dźwięk tego imienia, każdy poznał w nim straszliwego wieśniaka, który towarzysząc adjutantowi Lafayetta, zatrzymał króla w Varennes i sprowadził do Paryża.
I tak, jednym zamachem, prześcignął najśmielszych Jakobinów i kordylierów człowiek z ludu, czyli instynkt mas!
Kamil Desmoulins, Danton, Brissot i Pétion oświadczyli iż podług ich zdania, podobne postępowanie ludu paryskiego, może wywołać jakieś zamięszanie, że przeto należy uzyskać pozwolenie z ratusza, do zebrania się w dniu następnym.
— Niech i tak będzie... rzekł Billot, a jeżeli go nie otrzymacie, ja je wymogę!
Kamil Desmoulins i Brissot udali się do ratusza.
Baillego nie zastali, obecnym był tylko pierwszy syndyk, który nie chce brać odpowiedzialności na siebie, ani odmawiał, ani upoważniał i ustnie tylko przyznawał potrzebą petycji.
Brissot i Kamil Desmoulins odeszli, uważając się za upoważnionych.
W ślad za nimi pierwszy syndyk posłał uprzedzić Zgromadzenie o zamiarach ludu.
Zgromadzenie poznało, że się nie opatrzyło w porę.
Nie obmyśliło ono nic stanowczego w położeniu Ludwika XVI-go, który, zbiegły, zawieszony w swej władzy królewskiej, dognany w Varennes, sprowadzony do Tuilleries, siedział tam teraz od 26-go czerwca jako więzień.
Nie było czasu do stracenia, Desmeuniers ze wszelkiemi pozorami nieprzychylności