Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/590

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W samej rzeczy Drouet stał na progu kuchni podczas tej rozmowy. Pan Dandois odchodzi.
W tej chwili słychać trzaskanie z bicza i powóz króla zajeżdża przed pocztą.
Ujrzał go Jan Drouet, który na powóz patrzy uważnie; rok temu był na federacji; widział króla i, zdaje się, że go poznaje. Tegoż dnia odebrał znaczną sumą pieniędzy w asygnatach; badał je po kolei każdy z portretem króla, czy nie są fałszywe, a wizerunek ten tak utkwił mu w pamięci, że zdaje się wołać: „Ten człowiek, który stoi przed tobą, to król!“ Wyciąga z kieszeni asygnatę, porównywa oryginał z portretem i szepce:
— Z pewnością to on!
Izydor zauważył to.
— Króla poznano! — rzecze do brata — przyśpiesz odjazd i uważaj na tego czarnego chłopca... To syn pocztmistrza, on poznał króla. Nazywa się Jan-Baptysta Drouet.
— Dobrze! — rzekł Olivier — będę czuwał, jedź!
— Izydor pędzi galopem, ażeby zamówić konia w Clermont.
Hrabia nie stracił z oczu Droueta, Drouet nie poruszył się nawet: tylko szepnął coś chłopcu stajennemu.
Charny zbliżył się do niego.
— Panie — odzywa się — czy nie zamówiono konia dla mnie?
— Owszem, panie — mówi Drouet; — ale niema już konia.
— Jakto! niema już konia! — rzecze hrabia; — a cóż to za jeden ten, któż go w podwórzu siodła?
— To mój!
Nalegać, znaczyłoby zbudzić podejrzenia; próbować wziąć przemocą, byłoby to wszystko zepsuć. Charny, zresztą znalazł inny sposób, który wszystko mógł pogodzić.
Idzie do pana Dandois.
— Pst!... — rzecze — to ja, hrabia de Charny... Niema już dla mnie konia na poczcie; każ pan zsiąść z konia jednemu z dragonów! muszę jechać za królem i królową!... Sam tylko wiem, gdzie jest pan de Choiseul; jeżeli nie pojadę, król zostanie w Varennes.
— Hiabio powiada pan Dandoins — dam ci jednego z moich koni.