Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/584

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Najprzód, Najjaśniejszy panie — powiedział Charny wszystko idzie dobrze, o drugiej w nocy nikt nie podejrzewał waszej ucieczki.
Każdy odetchnął.
Posypały się pytania.
Charny opowiedział, jak wrócił do Paryża; jak na ulicy de l‘Echelle spotkał patrol patrjotów, jak go pytali i jak zostawił ich w przekonaniu, że król śpi.
Potem dodał, jak będąc w Touileries, zastał spokój jak zwykle, wszedł do swego pokoju, zmienił ubranie i wyszedłszy przez korytarze królewskie dowiedział się, że nikt nie myśli o ucieczce króla, nawet pan de Gouvion, który oficerów i dowódców bataljonu ze straży rozpuścił.
Wtedy pan de Charny wsiadł na tego samego konia, na którym przyjechał, a nie chcąc budzić nikogo na poczcie w Paryżu, dojechał na nim do Bondy.
Nieszczęśliwy koń dobiegł pół żywy, ale dobiegł.
Stamtąd wziął świeżego konia.
Zresztą nie było nic niepokojącego na przebytej drodze.
Królowa skorzystała ze sposobności, ażeby podać rękę Olivierowi; tak dobre wiadomości zasługiwały na podobna łaskę.
Charny pełen szacunku ucałował rękę królowej.
Dlaczego królowa zbladła?
Czy z radości, że Charny ścisnął ja za rękę?
Czy z boleści, że jej nie uścisnął?
Podróżni wsiedli do powozu. Powóz ruszył, Charny galopował przy drzwiczkach.
Na następnej poczcie nie było jeszcze konia dla hrabiego.
Izydor nie zamówił konia, nie wiedząc, że potrzebny będzie bratu.
Mimo to powóz pojechał. W pięć minut potem Charny był na koniu; zresztą nie miał on towarzyszyć, lecz jechać za powozem.
Jechał jednak tak blisko, że królowa, wychyliwszy się, mogła go widzieć, a na każdym przeprzęgu mógł kilka słów z dostojnymi podróżnymi zamienić.
Charny wyjeżdżając z Montmirail, sądził, że powóz o kwa-