Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/480

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tarzać sobie głośno to, co waham się sam sobie pocichu powiedzieć?
— Czy będziesz postępował i obowiązujesz się w miarę twej siły i władzy rozpowszechniać nasze idee?
— Tak.
— W miarę twej siły i władzy, czy obalisz wszelkie przeszkody sprzeciwiające się wolności Paryża?
— Tak.
— Czy wolny jesteś od jakiego innego zobowiązania, albo, czy zerwiesz je, jeżeli obietnicom tu uczynionym sprzeciwiać się będzie?
— Tak.
Prezes odwrócił się do sześciu zamaskowanych naczelników.
— Bracia — podjął — człowiek ten mówi prawdę. Ja go zachęciłem, aby był naszym. Wielka boleść łączy go z naszą sprawą nienawiści. Wiele już zrobił dla rewolucji i wiele jeszcze zrobić może. Oświadczam się jego ojcem chrzestnym i ręczę za niego w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości.
— Niech będzie przyjętym — rzekło razem sześć głosów.
— Słyszysz? — rzekł prezes. — Czy gotów jesteś złożyć przysięgę?
— Podyktuj — rzekł Billot — ja powtórzę.
Prezes podniósł rękę, i głosem wolnym a uroczystym wyrzekł:
— W imię Syna ukrzyżowanego — rzekł — przysięgnij zerwać więzy cielesne, łączące cię z ojcem, matką, braćmi, siostrami, z żoną, krewnymi, przyjaciółmi, z kochanką.
Billot powtórzył głosem bardziej jeszcze od prezesa stanowczym te same słowa.
— Dobrze — podjął prezes. — Od tej godziny zwolniony jesteś od mniemanej przysięgi uczynionej Francji. Przysięgnij więc nowemu naczelnikowi, którego uznajesz, donosić coś widział lub czynił, czytał lub słyszał, doszedł lub odgadł, a nawet wyśledzić to, czegobyś od razu dostrzec nie mógł.
— Przysięgam — powtórzył Billot.
— Przysiegnij, że będziesz walczył do ostatniej kropli krwi przeciwko tym, którzy chcą prawdę poniżyć lub wyrwać ją z rąk naszych.