Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/469

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Już teraz niema, weszliście, podyktowawszy panu Maillardowi notę o szkatułce, którą miałem odczytać ludowi, gdybyście nie wrócili, kiedy pomyślę, że w tej to dziurze, spotkaliście pana do Launay! Biedny człowiek! widzą go jeszcze w popielałem ubraniu i trójgraniastym kapeluszu, ze wstęgą czerwoną i szpadą! jeszcze jeden, który poszedł za panem de Flesselles! Kiedy pomyślę, że to pan de Launay pokazał wam całą Bastylję, pozwolił ją obejrzeć i zmierzyć... mury mające u podstawy stóp trzydzieści a u wierzchołka piętnaście! żeście z nim na wieżę wchodzili, i że groziliście mu nawet, gdyby nie był grzecznym, rzucić się z nim z wieży na dół; kiedy pomyślę, że schodząc pokazywał wam tę armatę, która w dziesięć minut potem wysiałaby mnie w ślady pana de Flesselles, gdybym nie znalazł jakiegoś załamu w murze, aby się schronić, i kiedy pomyślę w końcu, że obejrzawszy to wszystko, jakby to szło o zdobycie śpichlerza, gołębnika lub wiatraka, powiedzieliście: „Przyjaciele, weźmy Bastylję!“ i żeśmy ją wzięli, tę sławną Bastylję, a tak dzielnieśmy się z nią uwinęli, że oto dziś w miejscu, gdzie istniała, siedzimy, pijąc wino burgundzkie, właśnie tam, gdzie stała wieża zwana trzecia Berthaudiere, i gdzie był doktór Gilbert! Co za dziwne zdarzenie! I kiedy wspomnę sobie o tem zamięszaniu, krzykach, hałasie... Ale — rzekł Pitoux — hałas, cóż to za hałas? Powiedz, ojcze Billot, coś się stało; wszyscy biegną, wszyscy wstają; chodźcież zobaczyć jak i inni, chodźcie!
Pitoux podniósł Biilota, wziął go pod ramię i obadwaj, Pitoux z ciekawością, Billot obojętny, udali się w stronę, skąd hałas pochodził.
Hałas ten spowodował jeden człowiek, obdarzony rzadkim przywilejem wywoływania wrzawy, gdziekolwiek stąpił.
Pośród krzyków rozróżniono wołania: „Niech żyje Mirabeau!“ wychodzące z piersi potężnych.
Był to w rzeczy samej Mirabeau, który z jakąś kobietą przy szedł zwiedzić nową Bastylję, a zostawszy poznanym, spowodował cały ten hałas.
Kobieta była zakwefiona.
Kto inny, nie Mirabeau, przestraszyłby się może tego tłumu,