Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/423

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jakkolwiek krótko Mirabeau w Argenteuil przebywał, zostawił jednak po sobie potomności dwa wspomnienia, które z czasem urosnąć miały.
Właściwością niektórych organizmów jest, że gdziekolwiek stąpią, wytryśnie fakt jakiś społeczny.
Uczynił jak Kadmus,, siejący żołnierzy na ziemi Tebańskiej.
Jak Herkules, spełniający dwadzieścia trudów na powierzchni ziemi.
Dziś jeszcze — a jednak od śmierci Mirabeau upłynęło lat kilkadziesiąt — dziś jeszcze w Argenteuil, na tych dwóch stacjach, któreśmy wskazali, opowiadają fakty, tak, jak gdyby zdarzyły się wczoraj.
Powóz toczył się przez całą główną ulice, potem opuścił Argenteuil, i wjechał na drogę do Besons. O sto kroków dalej spostrzegł Mirabeau drzewa parku rozdzielone dachem zamku.
Było to Marais.
Po prawej stronie drogi, przed aleją wiodącą do zamku, stała uboga chatka.
Przy progu, na drewnianym stołeczku siedziała kobieta, trzymając w ręk udziecko chude, nędzne, pożerane gorączką.
Matka, kołysząc tego półtrupa, wznosiła oczy do nieba i płakała.
Błagała tego, którego blaga człowiek, kiedy nic już od ludzi nie oczekuje.
Mirabeau patrzył na ten smutny widok.
— Doktorze — rzekł do Gilberta — jestem przesądny, jak starożytni. Jeśli to dziecko umrze, nie wezmę zamku Marais.
I zatrzymał pojazd wprost chatki.
— Doktorze — podjął znowu — ponieważ mam tylko dwadzieścia minut do obejrzenia zamku, zostawiam cię tutaj; przyjdziesz mi powiedzieć, czy można ocalić dziecko.
Potem zwróciwszy się do matki, dodał;
— Dobra kobieto, ten pan jest wielkim doktorem; podziękuj Opatrzności, że go ci zsyła; spróbuje on ocalić twe dziecko.
Kobieta nie wiedziała, czy to nie jest snem. Podniosła się, trzymając dziecko na reku i szepcąc słowa podziękowania.
Gilbert wysiadł.