Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/404

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ja tedy, wierny przyrzeczeniu uczynionemu, ażeby mu pozostawiono to prawo, narażę swą popularność, może i życie, podtrzymując to zadanie; przeprowadzą uchwałą, która uczyni króla zwycięskim, triumfującym.
Ale król cóż czyni w tej chwili?...
Każe on kustoszowi archiwów parlamentu wyszukiwać stare formuły protestacji przeciw stanom generalnym, dlatego zapewne, ażeby zredagować sekretny protest przeciw zgromadzeniu. I to nieszczęście, kochany panie Gilbercie, że zawiele czynią rzeczy sekretnych, a zamało otwartych, publicznych, z twarzą odsłoniętą; i dlatego to ja, Mirabeau, rozumiesz pan?... chcę, żeby wiedziano, że jestem za królem i królową, skoro za nimi jestem.
Mówiliście, że ta bezczelność wymierzona przeciw mnie, ugina mnie; nie, doktorze, ona mi wyświadcza przysługą. Potrzebują tego, co burza potrzebuje do wybuchu: chmur ciemnych i wiatrów przeciwnych. Pójdź, pójdź, doktorze, a będziesz widział piękne posiedzenie, ręczę ci za to!...
Mirabeau mówił prawdą, i skoro tylko wszedł do gmachu, musiał przywołać całą odwagą. Każdy krzyczał mu pod nos: „Zdrada!...“ jeden pokazywał mu pistolet, drugi stryczek.
Wzruszył ramionami i poszedł, jak Jan Bart, łokciami odtrącając tych, którzy mu stali na drodze.
Krzyki towarzyszyły mu aż do sali, a tam zdawały się budzić nowe. Zaledwie się ukazał, sto głosów krzyknęło. „Ha!... idzie ten zdrajca!... mówca-renegat!... człowiek zaprzedany!...
Barnave był na trybunie; mówił przeciw Mirabeau. Ten spojrzał bystro na mówcą.
— Tak — rzekł Barnave — ciebie to nazywają zdrajcą, i ja mówią przeciwko tobie.
— A zatem — odparł Mirabeau — jeżeli ty mówisz przeciwko mnie, to ja mogę się przejść do Tuileries; będą miał czas powrócić zanim skończysz.
I rzeczywiście, z głową podniesioną, okiem groźnem, wyszedł z pośród krzyków, przekleństw, gróźb, zmierzając do Tuileries.