Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/305

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nieznajomy skinął głowa; klucz wprowadzony do zamku zgrzytnął dwa razy i drzwi się otworzyły.
Władza, przedsiębiorąc względem więźnia najściślejsze środki ostrożności i wprowadzając go do więzienia zagrzebanego dwadzieścia stóp pod ziemią, miała jednak względy dla jego stanu. Dano mu łóżko czyste i pościel białą. Przy łóżku stał stół z książkami i przyborami do pisania, przeznaczonemu do ułożenia protokółu obrony.
Lampa zagasła górowała nad wszystkiem.
W innym kącie, na innym stole, lśniły się przybory toaletowe wydobyte z wytwornego mieszka o herbach margrabiego; na murze przymocowane było małe zwierciadełko dobyte z tegoż mieszka.
Margrabia de Favras spał snem tak głębokim, że drzwi się otworzyły, nieznajomy podszedł, klucznik postawił drugą lampę obok pierwszej i wyszedł na znak nieznajomego, a wszystkie te ruchy i odgłosy więźnia nie zbudziły.
Nieznajomy patrzył czas jakiś z uczuciem głębokiej melancholii na tego śpiącego człowieka: potem, jakby sobie przypomniał, że czas jest drogi, położył mu rękę na ramieniu.
Więzień drgnął, obejrzał się żywo. a oczy otworzył szeroko, jak zwykle ci, co usnąwszy, czekają na złą wiadomość po przebudzeniu.
— Uspokójcie się, panie margrabio de Favras — wyrzekł nieznajomy — to przyjaciel.
Margrabia de Favras popatrzył chwile na gościa nocnego z miną wyrażającą zdziwienie, że go jakiś przyjaciel przychodzi szukać na dwadzieścia stóp pod ziemią.
Ale wkrótce przywołując wspomnienia:
— Aha — rzekł — pan baron Zannone...
— Ja sam, kochany margrabio.
Favras rzucił z uśmiechem wzrok około siebie, i wskazując palcem baronowi stołek wolny od książek i odzieży, rzekł:
— Proszę, siadaj pan.
— Kochany margrabio — rzekł baron — przyszedłem zaproponować wam rzecz jednę, która nie wymaga długiej rozprawy, zwłaszcza, te nie mamy czasu do stracenia...