Przejdź do zawartości

Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/231

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nego ołtarza, na którego stopniach będziemy mogli wybornie poprowadzić gawędę.
Beausire szedł wciąż za Cagliostrem; ale po chwili zapytał:
— Gdzie u licha widzisz pan drogę? Ja widzę tylko ciernie, kaleczące mi kostki, i zielska dochodzące mi do kolan.
— Rzeczywiście cmentarz to najgorzej utrzymywany ze wszystkich, jakie znam; ale to nic dziwnego: pan wiesz, że na nim chowają tylko skazanych, na których wykonano wyrok śmierci na placu Greve; a z takimi nie robią wielkich zachodów. Jednakże, kochany panie de Beausire, mamy tu istne świetności...
Gdyby był dzień, pokazałbym ci miejsce, gdzie pogrzebany został Bouteville de Montmorency, ścięty za pojedynek; kawaler de Rohan, ścięty za spisek przeciw rządowi; hrabia Horn, łamany kołem za zabicie żyda; Damiens wbity na pal za usiłowanie zabicia Ludwika XV-go. O! niesłusznie złorzeczysz cmentarzowi Świętego Jana, panie de Beausire; to cmentarz źle utrzymywany, ale dobrze zamieszkały.
Beausire szedł za Cagliostrem krok w krok, jak żołnierz z drugiego szeregu za pierwszym szeregiem.
— Aha! — odzewał się Cagliostro, zatrzymując się znienacka, tak, że brzuch Beausira nieoczekującego na ten nagły przystanek, starł się z grzbietem przewodnika, oto masz pan coś świeżego. To grób twego kolegi, Fleur-d‘Epine, to jeden z morderców piekarza François, powieszony przed tygodniem; to cię powinno interesować, panie de Beausire, był on, jak ty, policjantem, a teraz udawał sierżanta.
Zębv Beausira literalnie szczękały. Zdawało mu się, że te krzaki, pośród których stąpa, to ręce skurczone, wychodzące z ziemi, by go ciągnąć za nogi, i dać mu do zrozumienia, iż los przeznaczył mu tu miejsce wiecznego spoczynku.
— Doszliśmy nareszcie!... — rzekł Cagliostro, zatrzymując się przed rodzajem ruiny.
Usiadł na słomie i wskazał palcem towarzyszowi kamień sąsiedni, by go oddzielić od swej osoby.
Czas też było usiąść; nogi expolicjanta tak się chwiały, że upadł raczej, niż usiadł.
— A teraz — rzekł Cagliositro — kiedyśmy zasiedli wy-