Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/583

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

myślnego dziedzica korony, Taleb zaproszony na ślub księcia krwi, Taleb płynący parostatkiem o sile dwiestu dwudziestu koni i salutujący go dwudziestu jeden armatniemi wystrzałami, na które mu na los szczęścia odpowiedziano, i czego właśnie zdawał się żałować, wszystko to było dla beja, tak nowe, niepewne, podejrzane, iż niezawodnie byłby mi nie wierzył, gdyby nie Laporte który każde moje twierdzenie poruszaniem głowy zatwierdzał.
Tymczasem przyniesiono nam fajki napełnione tytoniem latakie i kawę która różą pachniała.
Wielki pieczętarz, widząc że bej zamyślił się nad tém co mu powiedziałem, zaczął ze mną rozmawiać, ja zaś odpowiadałem mu uważając ciągle na beja, który ze swojéj strony zawiązał rozmowę z Laportem. Nagle postrzegłem iż twarz jego zachmurzyła się i że westchnął prawie z jękiem.
Przez chwilę nie przerywałem jego smutku, ale późniéj korzystając z milczenia i nie domyślając się co za chmura zaćmiła umysł naszego dostojnego gospodarza, spytałem co mu jest.
— Jego Wysokość jest wielce niespokojny, odpowiedział mi Laporte.
— Z powodu?
— Że nie ma wiadomości o beju panującym, który jak panu wiadomo pojechał do Francyi, a ponieważ głoszono o wielkiéj burzy na całém środziemném morzu, przeto lęka się czy mu się nie przytrafiło jakie nieszczęście.
Nagle myśl szybka lotem błyskawicy przebiegła mi po głowie.
Wyjeżdżając z Algieru zabrałem był z sobą numer gazety Presse, nadeszły tam tego samego dnia; a udając się do Bardo chciałem go przez drogę przeczytać. Miałem więc tę gazetę w kieszeni i pamiętałem że w kilku wierszach które przeczy-